piątek, 24 maja 2013

Ćma nocna


Nocami
Przywdziewam skórę
Uszytą z modlitw
Szemranych na jutro

Ogrzewam platynowe skrzydła
W bursztynowych oddechach
Lampionowych czaszek
Na ulicznych stryczkach

Każdej nocy upadają Ikary

Ta przyziemność
Jest jak jadowity balon,
Co unosi z trumny własnego ciała
I rozdyma zachłannością serce,
By wnet rozlać się smołą
W krwioobiegu

To jak galop po szklanej linie -
(Nie) każdy musi upadać

I znów więzi mnie skóra,
Znów pokrywam wiarę kokonem słów

Tylko to ułatwiacie,
Węże zwieńczone grzechotkami Pandory.
Moim skrzydłom dane jest dotrwać

Dopóki nocami nie dogonię życia

Copyright by Joachim Andrzejewski