Jeżeli upadniesz,
Przeszyj na wskroś skorupę świata,
By siłą upadku
Wznieść się po drugiej stronie
Niczym huśtawka pragnień,
Powołań i sprzeczności fizyki
Przebij się ponad
Żelazne cumulusy krat,
By skroplić swojego ducha w marzenie
Na kopule nieba
Jak czysty pergamin
Pragniesz pokryć się złotem
I szkarłatem światła,
Zabrać skrawki nieba w źrenicę
Złóż jeden z nich w nasze dłonie…
Wyprowadzać i mnie
Spod zgliszcz własnego lotu
Bo ty nigdy nie upadłeś –
Duchem jako bezskrzydły anioł
(jeszcze) się wznosisz
I kiedyś dotrzesz
Do nadniebnej Itaki Słońca
Copyright by Joachim Andrzejewski
Copyright by Joachim Andrzejewski