piątek, 24 maja 2013

Ćma nocna


Nocami
Przywdziewam skórę
Uszytą z modlitw
Szemranych na jutro

Ogrzewam platynowe skrzydła
W bursztynowych oddechach
Lampionowych czaszek
Na ulicznych stryczkach

Każdej nocy upadają Ikary

Ta przyziemność
Jest jak jadowity balon,
Co unosi z trumny własnego ciała
I rozdyma zachłannością serce,
By wnet rozlać się smołą
W krwioobiegu

To jak galop po szklanej linie -
(Nie) każdy musi upadać

I znów więzi mnie skóra,
Znów pokrywam wiarę kokonem słów

Tylko to ułatwiacie,
Węże zwieńczone grzechotkami Pandory.
Moim skrzydłom dane jest dotrwać

Dopóki nocami nie dogonię życia

Copyright by Joachim Andrzejewski

czwartek, 18 kwietnia 2013

***


Gdy klamki odpadają od drzwi
Tkam pajęczynę, w którą
Za moment wpadnę
Spływają ze mnie pozory,
A spod nich strugi jaskrawych emocji,
Co spalają się pod kopułą ciała
Równie szybko, jak przybywają
Zagubione przedmioty nagle
Dopasowują się do linii papilarnych
Chwilowe inferno pod skórą
Pragnie przeżuć duszę, a wypluć kości.

Gdy połykam ten moment w całości
Okazuje się pozbawionym smaku owocem…

Wnet budzę się
Jako milknące kałuże
Zaślepiające szczeliny w
Rozwarstwionej skórze świata,
Co tatuuje sobie twarz i dłonie
Śladami kół i kroków,
Co były tu przez moment


Moment wezbrania się świadomości
Bycia (właśnie) sobą –

Bo jestem aż i tylko człowiekiem
Wystarczający powód, by się wznieść
Wystarczający, by upaść

Copyright by Joachim Andrzejewski