sobota, 19 kwietnia 2014

Incipit II


Mówiłem sobie,
Że za spienionym labiryntem
Szmaragdu srebrzy się port
Wybrukowany piórami

Gdzie nie sięga
Zaciskająca się pięść klosza,
Miałem czekać na siebie

Powiedziałem sobie,
Że nie ku każdemu Słońcu
Trzeba się wznosić

Zszedłem do podziemi

Tam długie rękawy wpełzły
Wzwyż po drabinach blizn
I zwinęły się jak w płomieniach

Właśnie tam zrzuciłem skórę Ikara
Tam czekaliśmy na siebie

Copyright by Joachim Andrzejewski

piątek, 24 stycznia 2014

Ból(imia)

 

Okiennice płoną
Spragnione twojego wejrzenia

Wypełniam rysy woskiem.
Głodzę w sobie Syna

Słońce do tego przywykło:
Rozszerzam skórę ościstego manekina,
Przeciągam żołądek aż po palce

By zatrzymać cię
W matrioszkowym uścisku

Wtedy łaknę -
Przełykam więcej niż potrafię

Nim jak rozżarzony meteor
Wylejesz się lawą
Przez ostrokół zębów

Przygryzam szkarłatne pomarańcze warg.

Jednak nie trawię nas w sobie
Wosk odlepia się
Ode mnie zwojami

Jak perpetuum mobile
Przeistaczam własne ciało w chleb

Aż zostanie ze mnie
Platynowe pierze włosów

Będę Ikarem po raz ostatni -
Upadkiem ludzi w anioły przemienię

Dedalu,
Nie jesteśmy już sobie potrzebni.

Copyright by Joachim Andrzejewski