Mówiłem sobie,
Że za spienionym labiryntem
Szmaragdu srebrzy się port
Wybrukowany piórami
Gdzie nie sięga
Zaciskająca się pięść klosza,
Miałem czekać na siebie
Powiedziałem sobie,
Że nie ku każdemu Słońcu
Trzeba się wznosić
Zszedłem do podziemi
Tam długie rękawy wpełzły
Wzwyż po drabinach blizn
I zwinęły się jak w płomieniach
Właśnie tam zrzuciłem skórę Ikara
Tam czekaliśmy na siebie
Copyright by Joachim Andrzejewski